Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/424

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nowski wcale się snadź ani o wdzięk, ani o porządek nie starał, bo mało w domu siadywał. Dworek służył mu tylko za przyporzysko chwilowe... Z jednéj strony była izba czeladna, z drugiéj pokoje pańskie, to jest jedna izba spora i alkierz sypialny z bardzo maleńkiém okienkiem od ogródka, które samo jedno w całym domu wyjątkowo było pomalowane zielono.
Kazanowskiego mienie składały strzeleckie przybory i lichy bardzo sprzęt domowy. Na stoliku podarty Idzi Blas z Santyllany i jeden tom Tysiąca Nocy, nie wiadomo co robiły.
Kartek w nich brakło, a na pierwszych właściciele pogryzmolili swoje nazwiska. Było też Ad majorem Dei gloriam — choć nie bardzo w miejscu. Kałamarz suchy, pióra popękane, kij w kącie — w sypialni kuferek, szafka... i wszystko.
Zdzisław nie dobrze rozumiał jak tu żyć było można — stał osłupiały. Miał się więc uważać za szczęśliwego, że mógł być téj nędzy spadkobiercą?
W jego oczach nie miało to żadnéj wartości, a stawało się ciężarem; nie śmiał się jednak odezwać. Przeszli w milczeniu wszystkie kątki. Chłopiec otworzył drzwi z sieni do małego ogródka, dzikiemi wiśniami i agrestem zarosłego, wśród którego siedziały główki kapusty, cebula i czosnek z długiemi łodygi powywracanemi fantastycznie...
Drabina stara wiodła ztąd na dach pod pozorem wycierania komina, któremu się to nigdy nie