Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu wyszły z głowy, — o nowych wcale nie myślał. Stosunki z panią Robert’ową przeszły w największą poufałość, do któréj ona pierwsza niemal zmuszała, żartobliwie przy synu nawet zowiąc go swoim kochankiem...
Były to tylko żarty zapewne, ale nieco dziwne... Alf, gdy mu co u matki uzyskać było potrzeba, posługiwał się Zdzisiem, utrzymując, że jemu to łatwiéj przyjdzie wyrobić... Wiele rzeczy w domu zdawano na hrabiego, który zrazu mniéj śmiało, w końcu się nauczył bez ceremonii rozporządzać. W tém życiu tak czynném i roztargnień pełném, zdrowie nawet młodego panicza zdawało się cierpieć nieco. Stracił świeżość młodzieńczą, żywe owe rumieńce dawne i wyraz twarzy dziecinny, chociaż nie można było powiedzieć, aby się zamęczał nauką.
Dawne plany życia, programy przyszłości, wszystko się to jakoś zatarło i zapomniało.
Z pomocą panny von Röttler miłość téż Alfa, rozkochanego do szaleństwa, zdawała się uzyskiwać wzajemność. Panna Herminia godzinami prowadziła z nim rozmowy, udawała niedowierzającą młodzieńczym zapałom, ale objawów ich nie unikała... Młodzi ludzie spotykali się na przechadzkach, u panny v. Röttler, w domu profesora, gdzie pozornie unikać od siebie musieli, i w kilku towarzystwach, do których opiekunka Alfa wprowadziła... Roszka potrafił on uzyskać na swą stronę zupeł-