Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dają dziś tę cudowną Fantaskę... możebyśmy bilet dostać potrafili. Napisałabym o to do męża, do biura, nakazując mu, pod utratą mej łaski...
— A! dziękuję ci serdecznie — ale ojca na teatr prowadzić nie mogę — exaltuje go zbytecznie lub gniewa...
— Ale się będziesz ogromnie nudziła!
— A! bynajmniej, jam do samotności nawykła i mam książki, — mówiła Aniela — nie troszcz się o mnie.
— A! proszę cię! książki — przerwała Dyzia żywo — któż to dziś może czytać? w mieście? — przynajmniej ja oprócz dziennika, a w nim artykułu mojego męża — nie mogę w rękę wziąść książki. Zresztą oni ciągle jedno i jedno piszą. Ja już to wszystko doskonale wiem. Naturalnie, cóż innego czytać można oprócz romansu, noweli itp. A ja znajduję, że oni teraz nawet romansów zupełnie pisać nie umieją — salon w nich prawie nie wychodzi. Same łachmany. A jak zaczną o sercu i miłości — pasya porywa.
To wszystko bałamuctwo. Mój mąż powiada, że gdyby chciał, a miał czas, to by na rok nie wiem wiele takich romansów jak Jokai, Auerbach, Gutzkow napisał...
A — Auerbach ten nudny jak emetyk, po którym długo się skutku doczekać nie można a męczy... Pisze, pisze, pisze i niema końca... Czytałam trochę „Auf der Höhe“, także chwalono — ale to... Rączką niecierpliwie uderzyła się po kolanach...
Aniela nic jej nie odpowiadała.
— Przynajmniej w dzień, pojedźcie gdzie z ojcem dla rozrywki... no — na Prater! koniecznie!
— Może — gdybyś ty pojechała z nami...
— Bardzo chętnie, służę! Będę się starała ojca rozerwać, bylem się go obawiać przestała. Zobaczysz — zabawię go, zapaplam... rozerwę — mówię ci.