Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Eustachy układając ową listę znakomitości, które miał do siebie zaprosić na wieczór, naturalnie pominął Paschalskiego. Był mu niepotrzebnym tym razem i nieprzyjemnym.
Pan Izydor jednak tego wieczora, gdy zapraszał brat pana Modesta i o wieczorze i o całym planie był uwiadomiony. Łudził się jeszcze tą nadzieją, że może zaprosiny, choć opóźnione trochę, przyjdą nareszcie i czatował na Słomińskiego, który z równą zręcznością mu się wywijał.. Paschalski miał mocne postanowienie, jezeli by do końca był ignorowanym, szukać środka pomszczenia się na niewdzięczniku. Nie chciał jednak zawcześnie się wyrwać, i popsuć sobie sprawy...
Czekał tego wieczora napróżno, poszedł do Sachera nadaremnie, gdzie zwykle pan Eustachy jadał, nie znalazł go tam; kolacyę kazał sobie dać, palił cygaro długo i wreszcie odszedł bardzo smutny...
Nazajutrz od p. Eustachego nie było ani wiadomości żadnej, ani go mógł spotkać Paschalski, choć wszędzie był, gdziekolwiek zwykle go zastawał w pewnych godzinach. Wycierpiawszy do wieczora, poszedł zadzwonić do jego mieszkania, i choć mu się zdawało, że w niem głosy słyszał jakieś, służący odprawił go tem, że pana w domu nie było.
Paschalski napisał list i posłał. Miała to być próba ostatnia... Do wieczora nie odebrał żadnej odpowiedzi... Nie pozostawało mu już nic — nad wystąpienie — stanowcze. Wstrzymywał się jeszcze, ale już zaczynał się lękać, aby nie było zapóźno...
Tym czasem pan Eustachy czynił w cichości przygotowania do kroku, do którego jak mówił — obowiązki krwi, sumienia — imienia — go zmuszały. Łamał ręce, wzdychał; ale cóż miał czynić, nieszczęśliwy człowiek, musiał się dla familii poświęcić...
W wigilję tego dnia, na który gości zaprosił — pan Eustachy znajdował się u jednego z najsławniej-