Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aniela milczała, nieodpowiadała mu, aby go nie draźnić, ale stała przy mocnem postanowieniu strzeżenia ojca...
Po kilku dniach obserwacyi, doktor Hurko zapytany przez nią o niego, nie umiał nic powiedzieć więcej nad to, że należało jak najtroskliwiej unikać wszystkiego, co mogło zwiększać rozdrażnienie, że starać się trzeba było zająć starego pracą jakąś, która by myśl w innym kierunku odciągnęła. Umysłowa zresztą choroba, tylko takiemi środkami leczoną być mogła.
W ciągu dni kilku po opisanych wypadkach, nie zaszło nic nowego. Paschalski spróbował zastukać do drzwi Słomińskich, ale go nie przyjęto, hr. Panter zostawił dwa bilety. Rżewscy nie chcieli się naprzykrzać nieustannie, chociaż Eljasz krążył często około domu i przed stryjem spowiadał się z niepokoju, jakim go nabawiały intrygi.
Pan August nie spał — nie dając po sobie poznać zajęcia się losem Słomińskiego, chodził jednak w ślad za panem Eustachym, aby zbadać jakie miał zamiary. Kilka osób, którym się zwierzył z niepokojem Słomiński, pod sekretem, również pod sekretem powtórzyło to panu Augustowi. Samo roznoszenie takie swych żalów zdało mu się podejrzanem, nie mówiąc więc nic synowcowi, podwoił baczność. Na trzeci dzień pan Eljasz nie pytając stryja o pozwolenie, poszedł do Słomińskich.
Nie krył się już przed sobą, że go panna Aniela bardzo żywo obchodziła, a ostatnie z nią rozmowy przekonały go, że — przynajmniej wstrętu doń nie miała. Okazywała mu wielką uprzejmość, prawie wdzięczność. Fedorowicz stary, który teraz nieodstępnie siedział na straży u drzwi, znał już w panu Eljaszu przyjaciela domu, mówił z nim poufale, wiedział, iż mu wnijścia wzbraniać nie miał potrzeby.
Otwierający drzwi stary sługa, po cichu szepnął naprzód, iż pan Modest, noc spędziwszy niespo-