Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego... rozprawę o przeznaczeniu i posłannictwie plemienia niemieckiego...
— Nigdy w świecie...
— Udawaj przynajmniej, że znasz to dzieło i, mój Wojtusiu — jak mnie kochasz... nie wyrwij mi się z jaką polakeryą.
— Co? — odskakując zapytał doktor...
Wolski się uśmiechnął.
— Pamiętaj żeś w niemieckim domu!
— Ale ba! dom pana radcy a mieszkanie Polaka...
— Proszęż cię...
— Chodźmy — zawołał porywczo garbus — nie lękaj się, potrafię pogodzić obowiązki grzecznego gościa z obowiązkami sumienia...
Wolski potarł głowę — ścisnął go za rękę, poszli do salonu.
Salon urządzony był po niemiecku — wiele pretensyi a mało gustu... Uderzyło zaraz u wnijścia doktora, jak różnie wyglądało mieszkanie pani od niezaniedbanego pokoiku męża. Tu było prawie wytwornie... W oknach stały kosze z kwiatami, papuga krzyczała w złoconej klatce... na ścianach czekając na obrazy, wisiały w szerokich ramach oddruki z alpejskiemi widokami... Znać było, iż nie smak mieszkańców ale tapicera kierował urządze-