Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na cmentarzu, na wulkanie.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie udzielili nieco biograficznych wiadomostek? wniósł garbaty.
Wszyscy milczeli.
— Ja pierwszy dam przykład jako gospodarz, rzekł Sir Price uśmiechając się, — kto zechce pójdzie za mną, ale każdy jest swobodnym uczynić wedle woli.
— Tylko naturalnie, szepnął garbus, kto zamilczy lub uciecze, dozwoli nam się domyślać, że w życiu jego są rzeczy potrzebujące utajenia.
Tej złośliwej uwagi połowa towarzystwa zdawała się nie słyszeć, ale nikt się nie usunął, i owszem guwernantka P. Joly z panną Marją powróciły do sali, znalazłszy pokój sypialny jeszcze nie gotowym na ich przyjęcie. Piękna hrabina głęboko zapadła w swój fotel zwracając oczy na Anglika, który tak mówić począł:
— Panowie, nic mniej ciekawego nad żywot człowieka, mojego stanu w Anglii... formę jego gotową znajdziecie wszędzie, wyjść z niej nie dozwalają obyczaje nasze i praktyczność. Doświadczyliśmy, że nam tak dobrze i trzymamy się drogi ubitej, z której rzadko nas namiętności i szczególne wypadki sprowadzają. Ojciec mój Sir Archibald Price z Price-Court w Lancashire zrobił znaczny majątek w przedsiębiorstwach przemysłowych, ja odebrawszy wychowanie staranne, poszedłem jego śladami... powiększyłem go jeszcze... Jestem żonaty jak widzicie i ojciec familji... Życie płynęło mi i płynie strumieniem jednostajnego cichego, spokojnego szczęścia... którego znaczną część winienem Florence mojej, tu ścisnął jej rękę, a ona spuściła oczy skromnie.
Ale ponieważ nikt być nie może bez wady, przy-