Proboszcz, zważywszy to wszystko, miał sobie za obowiązek sumienia napisać do hr. Flawiana, dodając, że jako duchowny, małżeństwu stawić przeszkód nie mógł, ale jako człowiek, bolejąc nad tym krokiem hr. Kwiryna — rodzinie o nim donieść czuje się zmuszonym.
List, wyprawiony na pocztę — doszedł hr. Flawiana, przestraszył go, i natychmiast cała familia, zrozpaczona, zebrała się na radę. Co tu począć!!
Ostatnia bytność w Skomorowie o uczuciach, jakie żywił dla rodziny hr. Kwiryn, najmniejszej nie zostawiała wątpliwości. Pisać do niego — było zupełnie daremnem, bo wątpliwem było: czy listy czytał, a wiadomem, że wcale nie odpisywał na nie.
Jechać?? Hr. Flawian powiadał, że wolałby był prosić o audyencyą u beja tunetańskiego, niż u tego kuzynka.
Miałaż rodzina założyć ręce, dać za wygraną i nic już, ani kroku, ni próby nawet ratowania imienia od sromu, nie przedsiębrać?
Podnosiły się głosy przeciwko temu, szczególniej osób, które, słysząc tylko głucho o Kwirynie, nie miały wyobrażenia, jakim był wistocie.
— Jużciż nie zje! — Nie podobna, aby nie usłuchał głosu rozumu. W tym wieku! żenić się z dziewczyną bez żadnego wychowania, młodą,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/104
Ta strona została skorygowana.