Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go, że dziewczyna musiała sama godzić się na wszystko...
Bolała nad upadkiem, któremu zaradzić nie mogła.
Poczęło się gromadzenie ruchomości Sumaków, których naprawdę przewozić nie było warto... Wszystko co z lepszych czasów pochodząc, cenę jakąś mieć mogło — powoli posprzedawał Sumak i powynosiła żona. Para skrzynek mieściła gałgany, bieliznę grubą i łataną... odzież znoszoną, rupiecie.
Zbierano jednak po kątach, co gdzie się znalazło, bo na Leśniczówce wszystkiego było potrzeba, a nic znaleźć nie mieli. Scholastyka chciała kupować; nikt, mimo miejsca, na kredyt nie dawał. Sumak się odgrażał i pił.
Przez jakiś czas Steńka, którą się znowu posługiwano, musiała zbierać rzeczy i układać w skrzynkach i węzełkach; Domkę posyłano do Borucha i na miasto — lecz raz wkońcu matka, zapomniawszy się, wyprawiła Steńkę do handlarza.
Zawahała się nieco dziewczyna, wymówki i policzek na myśl jej przyszły — lecz usłuchała.
Esterka zimno ją przyjęła...
Dopiero, gdy z płaczem opowiedziała jej wszystko, Żydówka nanowo żywo się nią zajęła.
— Jedziecie więc do tego Skomorowa — rzekła —