Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Scholastyka ledwie uszom swym wierzyć chciała, usłyszawszy tę hardą odpowiedź córki, do której niebyła przywykłą. Wzburzyło się w niej wszystko, straciła pamięć i, podbiegłszy do Steńki, dała jej policzek...
Dziewczę krzyknęło, padając na ziemię; dwie młodsze siostry, płacząc, przybiegły do niej. Matka stała wytrzeźwiona, chwiejąc się na nogach, tem wścieklejsza, iż poczuła popełnioną niesprawiedliwość.
Cisza, przerywana szlochaniem dzieci, nastała w mieszkaniu Sumaków. Steńka, powstawszy z ziemi, powlokła się do kąta. Siadła, twarz skryła w dłoniach — płakała.
Scholastyka, niewyraźnie coś mrucząc i rękami wywijając, wróciła do alkierza i rzuciła się na łóżko. Domka i Marcesia tuliły się do niej.
Tak się ten dzień skończył, smutny... Scholastyka więcej się już z alkierza nie ukazała w izbie. Steńka powoli do zwykłych swych zatrudnień wróciła.
Skutkiem tej sceny było, iż matka więcej jej już posyłać do Borucha nie miała...
Obowiązek ten spadał na Domkę, a ona serdecznie rada mu była...