Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szej nie było wzmianki. Rodzice byli tego przekonania, iż bez ograniczenia dzieckiem rozporządzać mogli i że ono temu, co każą, sprzeciwiać się ani będzie śmiało.
Dotąd bowiem Steńka im w niczem, nigdy nie stawiła oporu. Było to w świecie najposłuszniejsze stworzenie.
Mówiliśmy już, że dziewczę miało przyjaciółkę w najmłodszej córce Borucha: Esterce — i o tem, że Ester, jak na Żydóweczkę małej mieściny, odebrała wychowanie pewne, mogące się nadzwyczajnem nazywać. Boruch przez lat dwa trzymał do niej guwernantkę, Niemkę z Berlina — ale Izraelitkę. Była-to wdowa po kupcu, który zbankrutował, wychowana sama w tych czasach w Berlinie, gdy tam piękne i utalentowane córki Izraela stały na czele umysłowego ruchu.
I ona też coś z niego była pochwyciła i coś swej bardzo zdolnej uczennicy udzieliła.
Ester naprawdę nauczyła się przy pani Löwi tylko tego, że powinna była czytać i oświecać się. Czytała wiele, nieporządnie, mówiła nawet o Mendelssohnie i Lessingu, kochała się w tym ostatnim i w Natanie.
Starsza o lat parę od Steńki, nie piękna, ale miłej i bardzo roztropnej fiziognomii — Esterka przywiązała się dziwnie do Sumakówny, już dla