Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dług wzorów i metody przyjętej w zakładzie. Miejscem wyznaczonem był pokój p. Adeli.
Pierwszego dnia nie zdecydowano jeszcze, czy wyłączoną uczennicę do wspólnego powołać stołu. Dano jej liche i zimne jedzenie, tam gdzie pisała.
P. Adela zaglądała do niej razy kilka.
Jednym z powodów, dla których wahano się z wypuszczeniem uczennicy na widok publiczny, był stan jej garderoby. Pakulska, która ją sporządzała skąpo i ze złą wolą, opatrzyła ją w tak nędzne sukienczyny, że wstyd było p. Adeli — takiego koczkodana mieć u siebie.
Ponieważ Pakulska, dnia tego jeszcze odpoczywająca w Warszawie, na obiad była proszoną, oświadczyła jej p. Adela, że po rozpatrzeniu się w garderobie jest zmuszoną wszystko to precz wyrzucić, a nowe rzeczy, do reguł pensyonatu zastosowane — sprawić.
— Niech sobie hrabia wasz robi, co chce, ale ja się na śmiech wystawić nie mogę, i na jego rachunek sprawię, co potrzeba, a to, co przywiozła z sobą, gotowam mu odesłać.
Pakulska, której dziełem było wyposażenie to, protestowała gwałtownie, lecz p. Adela okazała się nieubłaganą. Dla niej było to, oprócz innych względów, także maleńką spekulacyą, na której musiał być zarobek; a żadnego możliwego zarobku w tym domu nie zaniedbywano.