Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cej podsunęła papier. — Wystaw-że sobie, co za zdrajca! tytułu mi nie powiedział wprzódy, aż umowa stanęła. Skąpiec przeklęty! Dziewczę — albo... córeczka jego potajemna, albo... licho wie co. Piętnasty rok — i nic nie umie!
Grońska wpatrzyła się w papier, potem w siostrę.
— Kazałaś mu dobrze zapłacić!
— Ba! gdybym wiedziała kto on — byłby więcej dać musiał, ale — stało się. Umowa zrobiona. Bądźcobądź, znajdzie się sposób coś jeszcze z niego ściągnąć! O!
Grońska się uśmiechnęła.
Można sobie wyobrazić, z jaką ciekawością na przybycie zapowiedzianej Sumakówny oczekiwano.
Plan wychowania z góry był już obmyślany. P. Adela, której dziewczę polecono trzymać ostro i obchodzić się z nią surowo, a nie wymagano nauki wiele, postanowiła wziąć ją do pomocy w gospodarstwie dla Grońskiej, ograniczając się w początkach niezbędnemi tylko lekcyami.
W ten sposób naprzód miało się dziewczę otrzeć, nabrać pewnej maniery — i, ponieważ szło o otwarcie głowy tylko, mogła się ona przez samo przypatrywanie się życiu, rozmowy i t. p., nieco rozaśnić.
P. Adela cieszyła się zawczasu z tego nabytku,