Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wspólnéj. Cesarz Mikołaj był tak dobrze robotnikiem na polu swobody ogólnéj, jak w innym rodzaju Garibaldi... jego ucisk był takiém narzędziem do postępu, jak gdzieindziéj szerokie, otwarte jéj pola. Mikołajowskiéj arbitralności winna Polska, że żyje i nie śpi, a może gwałtowności waszéj zawdzięczać — odrodzenie moralne, okupione strumieniami krwi. Znaczenie ludzi i faktów nigdy z bliska się nie da oznaczyć, trzeba trochę perspektywy, aby je objąć całe... To co na pierwszy rzut oka a wydaje się chropawe i niemile, zdala błyszczy światłami uroczemi.
— Bałamucicie, rzekł jenerał.
— Być może, odparł Jeremi, za to pojadę do Kostromy lub Wiatki, ale podróż moja ani wygnanie tysiąców nie zmieni na włos jeden tego, co z prawa zasadniczego dorobić ma się ludzkość przez waszą i naszą... głupotę...
— Co za szczęście, że nie mamy rozumu! uśmiechnął się Żywcow, mogłyby się przezeń zachwiać losy świata...
— Dobry żart, ale nie prawda, dorzucił stary, gdybyście wy i my mieli rozum, stałoby się tylko że zamiast broczyć we krwi poszlibyśmy lepszym gościńcem a zawsze jednak do tego samego celu...