Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozciekawioną Moskiewką, gdy pan generał powrócił z narady w zamku.
Był pochmurny, ale ta przybrana fizjonomia kryła pewnego rodzaju ukontentowanie, że na ważne wypadki trafił do Warszawy. Jenerałowi, jak większej części jego towarzyszom nie szło tak bardzo ani o losy własnej ojczyzny, ani o tę niegodziwą Polskę, która się nie znała na dobrodziejstwach, jakie jej Rosja świadczyła; rachował przede wszystkim, ile mu to może dać do kieszeni, wiele krzyżów i jakie osobiste korzyści. Im wypadki groźniejszą przybierały postać, tym naturalnie więcej się z nich zysków należało spodziewać. Nadszedł właśnie adiutant jenerała, młody szczygieł petersburski i stary pułkownik Czernousów, który się był z sołdata dosłużył tej wysokiej rangi. Wszyscy byli ciekawi, co im jenerał po powrocie z zamku zwiastować będzie.
— Panowie, rzekł Aleksy Piotrowicz, przybierając jak najurzędowszą postawę, pułk nasz przybył w chwili bardzo stanowczej. Nie można przewidzieć jak ważne nadejść mogą następstwa. Zwracam uwagę waszą na odpowiedzialność, jaka na nas cięży. Pokazuje się, że polscy rewolucjoniści rozsypują pisma podburzające, starając się obałamucić żołnierzy, że nawet nie wszystkim młodszym panom oficerom zupełnie zawierzyć można, idzie tu o honor pułku, potrzeba się mieć na większej baczności, a za najmniejszym śladem czegoś podejrzanego obowiązkiem każdego jest natychmiast mi dawać znać. Z żołnierzem proszę się obchodzić jak najłagodniej, rząd życzy sobie tego, dziś wszystko na armii leży, żołnierz podpo-