Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mowie krzyżowały się wiadomości tylko o sprawie; nikt o sobie nie myślał, o kraju wszyscy. Z tej Moskwy przybywszy, w której nikt o ojczyźnie nie dumał i nikt radzić o niej nie miał prawa, musiało się wydać bardzo dziwnie Światosławowi, znajdując tu całą społeczność radzącą o losach wspólnej Ojczyzny, nie rachującą nawet ofiar, nie oszczędzającą siebie, byle kraj z jarzma wybawić.
To usposobienie ogólne porywało go mimowolnie, ale co krok spotykał widoki niepojęte, zagadki nie rozwikłane. Codziennie wszakże zmuszony coraz bardziej nastrajać się do ogólnego tonu świata, co go otaczał, Naumów przejmował się jego ideami, pojęciami.
Gdy potem obowiązki służbowe wpędzały go w towarzystwa ruskie, gdy go wysłano do resursy na podsłuchy, do zamku, aby stamtąd dostał języka, był w położeniu owego kąpiącego się w łaźni człowieka, co nagle z ukropu pada do zmarzłej płonki. Tu pogląd na sprawę, sąd o niej był tak zupełnie odmienny, tak dziwnie sprzeczny z tym, co słyszał od Polaków, a zdawał się być tak zimno obrachowany, gdy tamten był tak gorąco wybujały, że biedny oficer często pochmurny i zwątpiały wracał do domu, nie wiedząc komu wierzyć i co myśleć.
Stygł tak i rozgrzewał się, z kolei cierpiąc, bo nie mógł przewidzieć, na czym ta walka skończyć się była powinna, gdy z obu stron nieprzejednane spotkały się żądania. — Polacy chcieli całej swej Polski, Moskwa całego swego podboju, układ był niemożliwy,