Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wybyście tego nie zrobili szepnęła Natalia.
Ja! nie — rzekł baron: — naprzód dla tego, że duszy dwa razy się nie sprzedaje (nawet Skazkowa) a moja dawno już zapłacona, i w zastawie... Niestety, nie ma jej komu wykupić... powtóre, że ja gotów bym dla wypróbowania waszej cierpliwości na złość coś zrobić...
— Lubicie męczyć baronie?
— Niezmiernie — odparł Kniphusen: — z człowieka wszystko dobre wyciska się męczarnią... i jak praczki wodę z chust tak z ludzi, co ich męczą wyduszają... cnotę, poświęcenie, męstwo... życie.
— Aż póki nie wyjdzie całe...? spytało dziewczę.
— Złego zdaje się użyłem porównania — przerwał obojętnie baron: — aleście mnie mimo to zrozumieli, nie prawdaż? Przeszkodziłem pożegnaniu? dodał po chwili, mam odejść?
Naumów miął niecierpliwie czapkę w ręku.
O! jużeśmy się pożegnali — rzekła Natalia obojętnie skłaniając głowę oficerowi, który się do wyjścia zabierał...
— A więc chodźmy obaj razem — szepnął salutując pannie Kniphusen: — I nie oglądając się za siebie dodał... Znacie powieść o Orfeuszu i Eurydyce..., kto nie chce stracić ulubionej, nie powinien się za nią oglądać... jest to, jak wszystkie mądre bajki, symboliczna historia... Nadto się oglądając traci, udając obojętność draźni i przywiązuje... Ale ty na tych prawdach bardzo pospolitych się nie znasz, wierzysz, że miłość jest jak magnes, który sam przez się pociąga!... Zapominasz, że najsilniejszy magnes nie chwyta wiorów i kłaków... a z nimi masz właśnie do czynienia...