Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czornej grze lub o nocnej hulance, łzy mu tylko chrzan wyciska, a ze strachu gotów na wszystkie podłości jakich od niego kto zażąda. My jesteśmy narodem praktycznym i zajdziemy daleko...
To mówiąc Kniphusen dolał sobie obficie rumu do szklanki i tak mówił dalej.
Przez dwa lub trzy tygodnie będą u nas po cichu szeptali z sympatią o Polsce, ale to prędko ustanie. Jenerałom to na rękę, bo zarobią na przechodach i translokacjach, oficerom na rękę, bo pohulają, a nuż jeszcze wojenna stopa, to i pensja podwójna.
Żołnierzom w to graj, bo będą rabowali, urzędnicy się już oblizują, bo w mętnej wodzie łapowe brać najlepiej. Wezmą się więc wszyscy za Polaków, złupią ich ze skóry, nahałasują patriotyzmem i basta...
Po tej mowie baron trochę pomilczał.
— Co do mnie, rzekł po chwili, rad jestem, że zmienię kwaterę, zawsze ta Warszawa to miasto, nie taka dziura jak tu, przynajmniej znajdzie się dobry traktier i cukiernia i człowiek nie będzie zmuszony w niedostatku kobiecej twarzy umizgać się albo do Natalii Aleksiejewny albo do kucharki Praksedy.
Naumów namarszczył się na to wspomnienie i rzekł poważnie.
— Proszę was nie odzywajcie się tak o Natalii Alaksiejewnie.
— Cieszy mnie — odezwał się baron, śmiejąc się, że choć w tym względzie jesteście młodzi, Naumów — ale nie mogę pochwalić waszej pierwszej miłości, boć to pewnie pierwsza?
Naumów milczał chmurny.