Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

muzyki mile połechtało uszy, zaczął tańcować jak mu zagrano.
Ale nie uprzedzajmy wypadków, pierwsze wieści o ruchach w Polsce te same uczucia wywołały, któreśmy widzieli objawiające się w pułkach jazdy dnia 25 i 27 lutego. Słuchano rozkazów, ale starano się nie brać udziału w okrucieństwach, a wielce znaczące milczenie, zamknięte usta, chmurne czoła wydawały wewnętrzny duszy niepokój. To co piszemy, jest niezaprzeczonym faktem, rząd złożony z ludzi bez uczucia, dla których rozlew krwi w politycznym celu wydawał się rzeczą prostą i naturalną, nie zawahał się ani chwili z tym, co miał czynić; naród do katowstwa szału poprowadziło spodlone płatne dziennikarstwo, którego czołu należy piętno hańby wiekuistej. Nie znalazł się ani jeden człowiek sumienia, odwagi, któryby w imię prawdy ujął się za pogwałconymi prawami ludzkości.
Razem prawie z rozkazem wymarszu doszły do pułku lakoniczne gazeciarskie sprawozdania z wypadków i głuche o nich wieści. Naumów zdumiał się sam sobie, że się tak uczuł wzruszonym i niespokojnym, gdy o nich posłyszał. Nie wiedzieć dla czego przyszła mu na myśl jego młodość, matka, mgliste wspomnienia Warszawy, a bijące serce wstrząsło się jak do braci, do tych męczenników, których naród uroczystym dziejowym uczcił pogrzebem. Przez cały ten dzień był milczący, zadumany i czuł jakby go tam coś ciągnęło ku świeżym mogiłom. Towarzysze jego bardzo rozmaicie o tym wszystkim sądzili, on milczał, przychodziło mu na myśl, że miał tam wuja i wujecznych braci z których jeden