Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

binokle wpatrywać się w statek parowy Saksonia, który pruł płowe wody Łaby. Baron, dostrzegłszy to usposobienie żony, skrzywił się, obejrzał i trafem pochwyciwszy oczyma jenerała Z...... rumianego, choć niemłodego adoniska wszystkich piękności salonowych i ulicznych, który ku nim pośpieszył, rzekł:
— Kochana Natalio, poruczam cię w opiekę Piotra Iwanowicza, pozwolisz mi na chwilę cię odstąpić i pomówić z dawnym towarzyszem... Pietrze Iwanowicz, dodał, bądź łaskaw przejść się nieco z moją żoną...
— Służę! służę, z największą przyjemnością! podchwycił stary, podając rękę pięknej pani.
Natalia uśmiechnęła mu się i przesunęła się z nim żywo ku Belwederowi, niezmiernie głośną i śmiechem przerywaną, poczynając rozmowę. Baron pozostał, ściskał dłoń Naumowa, wpatrując się w bladą twarz jego, a że kalece ciężko stać było, przysiedli na ławce kamiennej.
— A! więc i ty tutaj! zawołał baron — o! mój Boże: oddawna nie wiedziałem, co się z wami dzieje, cieszę, że cię widzę żywym, żeście ocaleni oboje... Ja także potrafiłem wyleźć z tego ukropu, drasnęła mnie grzecznie kula polska (kiepskie mieliście sztucery) i użyłem tego, aby sobie urlop wyrobić. A! przykro patrzeć na to, co się z biedną waszą Polską dzieje — ale to były rzeczy przewidziane... konieczne! Niestety! nacoście się porywali? siła wywołała siłę, jak mówi Weiss w Debatach...
Pamiętasz kochany Naumowie, nasze bardzo dawne rozmowy, widzisz, że miałem słu-