Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeszło łatwo, wybrano jednego z siedzących pod strażą powstańców i korzystając z szarego poranku, wyrok na nim spełniono. A że na twarz wisielca zarzucają zwykle kaptur i lud trzymają w dali od szubienicy, nikt nie mógł poznać nieszczęśliwego — mała liczba żołnierzy, wiedząca o tajemnicy, musiała milczeć, obawiając się odpowiedzialności.
Można sobie wyobrazić zdumienie Kniphusena, gdy zbliżywszy się spostrzegł w miejscu Naumowa zupełnie nieznanego jakiegoś człowieka, przerażonego, krzyczącego szamoczącego się, którego głos rozpaczliwy, bębny i muzyka grająca na urągowisko
— Jeszcze Polska nie zginęła! — głuszyły.
Prowadzono go tak szybko, a wyrok wykonano tak pośpiesznie, że nim baron oprzytomniał ze zdumienia, nieszczęśliwy już nie żył...
Zagrano skocznego krakowiaka....
Zgroza i oburzenie malowały się na twarzy Kniphusena, ale i on milczeć musiał, tylko dziwny uśmiech szyderski przeleciał po jego ustach.
— Niech żyje sprawiedliwość nasza! zawołał w duchu. Pan jenerał i audytor są to wielcy ludzie i znakomici dyplomaci.
Wszystko ocalone, honor pułku, życie Naumowa, oficer, który był na straży od sołdatów, sołdaci od rózeg i katorgi... Cudownie! A dla przykładu szubienica niepróżna.
Śmiał się gorzko i boleśnie.
Tu znowu przypomnieć musimy czytelnikom, że piszemy prawdę, że wypadek ten wcale nie jest zmyślony, że z kilkuset powieszonych w czasie rewolucji przez moskali, kilkudziesięciu żyje i chodzi, choć imiona ich