Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie oglądajcie się ża siebie wydostał do drzwi, które nie robiąc hałasu zamknął.
Magdzia stała ze złożonymi rękami i modliła się tylko. W kilka minut potem z cichym brzękiem opadły kajdany, a na podwórzu zaczął piać kogut raz, dwa, trzy razy... Trzeci raz pod oknem samym.

∗             ∗

Noc stawała się coraz chmurniejsza, wiatr szumiał gwałtowny, ciemności i burza w powietrzu zdawały się naumyślnie zesłane, aby dopomogły ucieczce... Z wieczora niewiadoma ręka podawała żołnierzom wartującym u drzwi więzienia żółtą wódkę pachnącą szafranem, coraz mocniejszą i smaczniejszą. Żaden sołdat tego rodzaju pokusie oprzeć się nie potrafi, choćby upojenie życiem miał przypłacić. — Cóż dziwnego? w tej doli niewolnika steranego, pijaństwo stanowi jedyną chwilę swobody! Żołnierz pije nie trunek, ale uczucie wolności jakie mu on daje: przybity i zahukany czerpie w wódce choć krótkotrwałe złudzenie lepszego losu, po niej nie tak go boli niewola. Tak samo jak się rozpijają rozpaczający i sołdat się upija, aby zapomnieć upokorzenia i więzów.
Hulano w kordygardzie okrutnie tej nocy, a nad rankiem gdy chłód począł dojmować, wszyscy niemal pozdrzemywali się gdzie i jak kto stał — sen całą straż pochwycił kamienny.
Przytomniejszy nieco od innych sierżant Mołokosiej, pierwszy wstał z pryczy i jakby tknięty jakimś przeczuciem, poszedł domostwo obejść do koła.
Na dworze nieco szarzeć zaczynało, desz-