Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wzroku jej jaśniała źle tajona radość, a źle odgrywany wstyd niby ją chciał osłonić.
— Bądźmy z sobą szczerzy — rzekł baron, ja się was obawiam strasznie Natalio Aleksiejewno, ale jestem zepsuty, słaby, namiętny, podły i kocham was, choć wiem, że z wami szczęśliwym nie będę.
Sądzicie może, iż dla mnie tajemnicą jest przyczyna zmiany w obejściu się ojca i waszym ze mną? Mylicie się, ja wiem, że znowu jestem bogaty, że na mnie zwalił się tam jakiś spadek po babce, otóż teraz byście mnie przyjęli za męża? Nie dla tego, że wam serce bije do starej ruiny, ale żem wielkim panem i dać wam mogę to czego pragniecie, świetny los i nienajgorsze imię... Jeja Sijatielstwo baronesa Natalia Aleksiejewna Knip von Kniphusen! — to brzmi wcale ładnie! Wszystko to bardzo proste i zwyczajne, tak się pospolicie na świecie dziać zwykło... No! chcecie mnie Natalio Aleksiejewno? — ja was proszę o rękę, ale podaję warunki.
— Warunki? cóż to jest? — wybuchnęła obrażona tonem i mową Natalia.
— O! znacie mnie! po cóż się gniewać? — rzekł baron. Zawczasu próbujmy być mężem i żoną, tak jest, ja podaję warunki... Cóż chcecie? ofiaruję wam wprawdzie niemłodego i nieładnego męża, ale człowieka godnego co wam nie zamąci wody, majątek, imię, swobodę zupełną i siebie samego na powolne zamęczenie małżeńską szczęśliwością; musicie też oprócz godziny marzenia przynieść coś ze swojej strony dla mnie.
— Kochać was! — stłumionym głosem odezwała się Natalia, płonąc, gniewając się, ale podając mu rękę, bo gniew jej rozwiało uczu-