Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kniphusen podał mu rękę i zamilkł.
— Za moim wozem jak za trumną szły biedne dwie siostry moje, rzekł dławiąc się tymi wyrazami Naumów. Jedną z nich kochałem, mylę się, kocham je obie, jeżeli jesteś mym przyjacielem, wyrwij je z rąk Nikitynowi i nie daj im czynić krzywdy. W czasie pochodu, kilka wyrazów przemknęło mi się przez uszy, wiem, że jedna z nich chciała się za nas poświęcić, nie dopuść tej ofiary! Idź do nich, pociesz je, ja nic nie potrzebuję, i dodał jeszcze z cicha, bądź zdrów a czuwaj nad nimi...
Kniphusen stał jeszcze. Naumów po chwili namysłu szepnął.
— Życia w każdym razie nie ocalę, ale po co się mam męczyć, postaraj mi się trucizny.
— Wątpię, czy to bym mógł uczynić, rzekł baron, zresztą jutro nie puszczą już do ciebie nikogo. Jeżeli masz odwagę, próbuj inaczej.
To mówiąc pochylił się i Naumów poczuł w ręku maleńki ostry pilniczek, a w tejże chwili baron nie żegnając się, wyszedł.
Ze strony tego zimnego człowieka i ta pomoc była dowodem wielkiego uczucia, ale trudno ją było zużytkować, dom cały obstawiony był żołnierzami, nawet rozpiłowawszy kajdany, co długiego potrzebowało czasu, musiałby Naumów wyłamywać okno spuścić się przez nie, i uchodzić, korzystając z ciemności. Na to wszystko jednej nocy mało było, wszakże miał jeszcze promyk nadziei, i postanowił pracować do rana, nadpiłowując tylko tak ogniwa łańcucha, aby reszty mógł następnego dnia, jeżeliby się badanie przedłuży-