Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

celu zbogacenie swych przyjaciół, a zrujnowanie kraju, patrzał i patrzy z pobłażaniem na najbezwstydniejsze rozboje.
Na ulicach Warszawy w biały dzień wyrywano portmonetki i zegarki. Moskalom tak się to wydawało naturalne, że słupieli, kiedy się kto na to śmiał uskarżać.
Dobrze się więc wiodło panu jenerałowi, a w raportach jego ten jeden historyczny zabity żołnierz występował tym chętniej sam jeden, że za innych zabitych liczył się jeszcze długo i żołd i jedzenie.
Jenerał lepiej też teraz nawet, niż w czasie pokoju wyglądał, był czerstwy, zdrów, rumiany i szczęśliwy. Właśnie ku wieczorowi, kazał sobie na ganek przed dom wynieść stół z herbatą i paląc cygaro używał wczasu, a straż przed gankiem dla rozrywki zrywała czapki przechodzącym, lub naigrawała się z kobiet, które się przesuwały przez ulicę. Oczekiwano lada moment powrotu Nikityna z wyprawy. Jenerał wiedział już przez wysłanego żołnierza, że schwytano Naumowa, telegrafował do Warszawy i wcześnie sobie układał dla przykładu nie rozstrzelać go, ale powiesić.
Na mrok się już zbierało, gdy zdala, oznajmując się pieśnią głośną, nadciągnął oddział, pośród którego znajdował się nieszczęśliwy Naumów i nieszczęśliwsze może nadeń, dwie siostry za jego wozem żałobnym idące.
Nikityn, zbliżając się do miasteczka i bojąc czy oczów zazdrosnych, czy szyderstw towarzyszy, kazał żołnierzom Lenię i Magdzię odprowadzić do pobliskiej karczmy. Obie one tak były znużone drogą, tak znękane i bez-