Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z pomocą uwolnionego tymczasowo ekonoma i dwóch służących wprowadzić chorą matkę, Magdzię i bratowę do wnętrza spustoszonego domu.
Ale jakże to wszystko wyglądało, po przejściu moskiewskiej burzy!
Widok był przerażający, nie tak zniszczeniem jak profanacją nieludzką... wszystko czego pochwycić nie było można, ręka mściwa i barbarzyńska zgniotła lub zbeszcześciła...!
W pierwszej izbie wisiały szmaty starych postrzelanych i podartych portretów familijnych i Chrystus nawet, który się żołdactwu nie wydal dość prawosławnym, rozbity leżał na ziemi. Błotem i plugastwem poobrzucano sprzęty, podarto książki, porąbano fortepianik pani Feliksowej, a suknia jej ślubna, chowana na pamiątkę, obryzgana krwią, nie wiem czyją, stroiła jakąś lalkę wypchaną z poduszek, którą sobie na zabawkę zrobili pijani, nadając jej bezwstydną postać...
Tak było tutaj i wszędzie... w trzeciej izdebce obłąkana prawie męczeństwem bydlęcym leżała na podłodze młoda służąca gospodyni, jęcząc i płacząc, w podartych sukniach, okrwawiona i pobita...
Z nad łóżka małżeńskiego ręka świętokradzcy zwlekła palmę święconą i wianki, zrzuciła starożytny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a olejem z płonącej przed nim lampy zbryzgała wywrócone pościele. Wszystkie szafy i zamknięcia stały otworem, zamki były poobrywane, a to czego chciwa ręka grabieży pochwycić nie zdołała, walało się w nieładzie straszliwym...
Z bolesnym uczuciem biedne kobiety weszły znowu do wnętrza tego domu, przed