Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ofiarę ocalić. Z tym heroizmem, do którego tylko mężne jak Judyta niewiasty są zdolne, Lenia postanowiła opanować Nikityna, upoić go podwójnie i przeciągając pobyt w Rusowie szukać środków dla ocalenia rodziny. Drżała sama, rozpoczynając z niepojętym zuchwalstwem to trudne dzieło wykupienia, na którego myśl lice jej oblewało się czerwonym jak krew rumieńcem.
Nikityn za całą odpowiedź, na ten uśmiech który go przestraszył i zdziwił, naprzód się trochę cofnął potem niedowierzająco począł się jej przyglądać.
Młoda ośmastoletnia Lenia była bardzo piękną, ale ten rodzaj piękności nie przypadał może do smaku takiemu zwierzęciu jakim był ów kapitan. Była to piękność kobiety myślącej, umysłem równej mężczyźnie, sercem często go przewyższającej, piękność duchowa, przemawiająca więcej do uczucia, niż do zmysłów.
Ale też wdzięk jaki ona przyoblec mogła, czar jakim władała, nieznany był temu stworzeniu, które się schowało wśród ledwie z barbarzyństwa ogładzonego plemienia. Nikityn, który czuł, jakby go urok jakiś opanowywał i instynktem obawiać się go zaczął, chciał prawie uciec od prześladujących go oczów, gdy Lenia z odwagą, której każdą chwilę siłą na rok życiu starczającą opłacała, rzekła do niego:
— Kapitanie! czyż to może być, żebyście wy tak nieludzkim byli? proszę was za bratem, za moją starą matką, za nami wszystkimi. Waszym obowiązkiem było kogoś tam schwytać, ja tam nie wiem kogo, pokaże się później, czy to ten sam któregoście szukali —