Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kimś dziwnym zemsty uczuciem. Rozpatrzywszy się w kobietach kazał sobie po chwili drzwi otworzyć od izdebki, w której na ziemi leżał wśród innych, ale nad innych mocniej skrępowany Naumów. Wstąpił na próg z miną tryumfującą.
— A co bracie? zawołał po rusku, byliście tak głupi żeście mnie z rąk puścili, kiedyście mogli powiesić — bądźcie pewni że ja tego nie zrobię i mogę wam zaręczyć że, pan jenerał także was nie wypuści. Trzeba było Nikityna sprzątnąć, toby się nikt tak gracko nie podkradł tu i nie schwycił cię, jak ptaszka w gnieździe. Pamiętacie w pułku zawszeście mnie głupim prześladowali, a dobrze się wam wasz rozum przydał? Ja będę miał krzyż, a ty pójdziesz na szubienicę — ot rozum.
Naumów w czasie tego niegodnego naigrawania się milczał, spoglądając na niego wzgardliwie.
— Słuchaj, rzekł, co ze mną będzie — to już dawno było sądzono, prosić się o życie nie będę, ale nie czyńcie krzywdy tym ludziom, do których domu przypadkiem przybyłem.
— O! tak! przypadkiem! odparł Nikityn śmiejąc się. Niby to my nie wiemy, żeś ty tu miał kochankę. A czemu ci poczciwi ludzie nie dali znać o powstańcu? Co ty nie wiesz, że gdzie się takiego człowieka jak ty złapie, wolno dwór spalić i zrabować, a ludziom łby poucinać?
— Wszystko wam wolno, rzekł Naumów gwałtowniej, ale czyż wszystko się godzi? nie maszże ty serca człowiecze? nie miałżeś matki, siostry, brata?