Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tu jako charakterystyczną plotkę, która przez kilka dni uparcie powtarzała się w Warszawie, że do księcia strzelił jakiś Moskal i że cały ten przypadek nie polskie ręce osnuły i wykonały. W tej plotce objawił się dawny instynkt narodowy, brzydzący się napaścią i mordem. Z młodych ludzi zebranych w domu przy ulicy Jasnej nikt nie był wtajemniczony w cały ten spisek. Jeden Naumów coś o nim głucho zasłyszał. Naturalnie zdania wielce się krzyżowały, jedni byli za, drudzy przeciw, a w ogóle znajdowano, że przysposobiona niezręcznie owacja, upokarzająca dla narodu, mogła ten rodzaj protestacji z jego strony wywołać.
— Na co to się zdało, nie rozumiem — rzekł, ściskając pięść Zygmunt. — Kto to mógł zrobić, nie wiem, ale bądź co bądź zawsze mam obrzydzenie do podobnych środków.
— Jesteś jeszcze naiwny jak dziecko, przerwał mu jeden z wojskowych — w polityce wszystkie środki są dobre, rewolucje nie robią się... w żółtych rękawiczkach...
— Tym gorzej dla nich — odparł Zygmunt, rewolucję pojmuję jako porwanie się do broni mas całych narodu, przeciw ciemiężcom, ale takie strzelanie do bezbronnych, te sztyletowania po kątach, te terroryzmy nie są godne szlachetnego celu jaki sobie rewolucja zakłada. Czy idzie, jak nam, o wybicie się z obcego jarzma, czy o wywrót rządu własnego, który kraj zapoznaje i nie rozumie go, środki hańbiące są nieużyteczne na nic, i co gorzej, dają nieprzyjaciołom broń potężną do wojowania przeciwko nam. Rewolucja jest wystąpieniem w imieniu przyszłości, w imię