Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od chwili gdy pierwszym strzałem i pierwszym sztyletem nowy niezwyczajny u nas nadała sobie charakter rewolucja, ludzie głębiej nasz naród znający odgadnęli zaraz jaki wpływ wlał w nią tę fałszywą ideę, że zabojstwami i terroryzmem, że napaścią na bezbronnych można działać w sprawie kraju.
Idea ta nie była polską, przynieśli ją z sobą z uniwersytetów moskiewskich młodzi zapaleńcy, przynieśli ją rewolucjoniści z zachodu. Naród zrazu ją odpychał i niezmierna tylko boleść w oczach jego była jej wymówką. W dziejach całej Polski, w nastraszliwszych jej przewrotach nigdzie nie znajdziemy śladu podobnych czynów, ani przekonania żeby one istotnie sprawie się na cokolwiek przydały. Naród wolny brzydził się zawsze terroryzmem, wzdrygał się nad pokątnymi zamachami. Przez tysiąc lat raz tylko i to wariat, Piekarski porwał się na Zygmunta III. Byliśmy niezwalczonymi w boju, aleśmy nigdy nie rzucali się na bezbronnych. Jest dziś rzeczą prawie dowiedzioną, że owo porwanie Stanisława Augusta przez mniemanych konfederatów, które niby życiu jego grozić miało, było tylko bardzo zręcznie ułożoną komedią dla pozyskania mu utraconej popularności.
Natalia Aleksiejewna na ten raz popełniła zbrodnię obrażonego majestatu, bo mniej ją zajmował carski brat niż stojący obok oficerzyna, którego z oczów spuścić nie mogła. Szczęściem może dla Naumowa fale tłumu pchnięte zdaleka rzuciły go nieco dalej od powozu i ukryły za plecami ogromnego jakiegoś mężczyzny, mógł niepostrzeżony spoj-