Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było zamianowanie Wielkiego księcia z Wielopolskim. W tej chwili tak się poplątały plany, pojęcia, programy, zamiary tajne i jawne, że w nich musiał się chaos rewolucyjny urodzić. Przez cały ten czas dość długi, Naumów łatwo wyleczywszy się z ran, bardzo był czynnym, pobyt na wsi, samotność, książki, przekształciły go na innego człowieka; postarał się naprzód wyuczyć dobrze języka, co mu z łatwością przyszło, zapuścił potem brodę i wąsy, zmienił sposób noszenia włosów i fizjognomia jego tak dalece się przekształciła, że mógł śmiało bywać w Warszawie, pokazywać się na ulicach, spotykać z dawnymi znajomymi, nie lękając się być poznanym. Szpiegostwo jak zawsze, tak wówczas, pomimo rozgałęzienia, było niedołężne. Naumów bywał śmiało w domu Bylskich, widywał z wielu osobami i znany był pod przybranym nazwiskiem Stanisława Nawrockiego. Trafiało mu się nawet spotykać na ulicy piękną Natalię, na której widok bladł jeszcze, ale z niewysłowionego do niej wstrętu. Mniej może powabna, ale słodka i skromna Magdzia coraz więcej go zajmowała. Dziwna to była miłość, spokojna, nienamiętna, więcej niż brata i siostry, a jednak coś w sobie braterskiego przywiązania mająca. Jak wszystkie uczucia, które na zewnątrz nie wybuchają, zwiększała się tym milczeniem, które ją krępowało. Miłość gdy się wylewa w słowa, w pieszczoty, w marzenia staje się na pozór silniejszą, w istocie traci coś ze swej potęgi. Magdzia i Stanisław tak bliskimi byli sobie krewnymi, że ani jej, ani jemu nie przychodziło na myśl, tego uczucia, którego doznawali, miłością nazywać. Była ona nią,