Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dyfferentyzm polityczny odstręczały od niego. Śmielszy nieco Henryk na pierwsze wspomnienie o tej chętce Kniphusena przylgnął do niego i w kilka dni baron został przypuszczony do kółka oficerów, którzy najszlachetniejsze młodej Rosji uosabiali uczucie. Niestety przyznać to należy, że we wszystkich rewolucyjnych robotach nie sami utopiści, nie zapalone głowy, nie szlachetnymi żądzami porwana młodzież, ale i takie szumowiny jak ów baron i gorsi szaleńcy jeszcze wchodzić muszą. Żywioły te często krzywią szlachetny ich z początku kierunek ale spiskowanie żywi się czym może, nie przebiera w narzędziach, szuka sprzymierzeńców wszędzie i posługuje się często lada jakimi. Takie to Kniphuseny, co szukają gwałtownych wzruszeń, a w nic nie wierzą, pędzą na bezdroża, pchają do ostateczności i sami stanąwszy z boku napawają się widokiem ekscesów, które w nich chorobliwie podsycają życie. Zwykle poczciwa, święta i czysta młodzież rozpoczyna pracę, ale nie ma dość siły, by się przy kierowaniu nią utrzymać; dowództwo chwytają tego rodzaju ludzie zepsuci, którym niewiara daje potęgę, bo ich żadna granica zasad nie wstrzyma, a w rewolucji, jak w miłości, ten wygrywa, kto się z największym zuchwalstwem posuwa. Wychodzą więc na bohaterów tacy baronowie, którzyby dla zabawki gotowi tak samo prześladować rewolucję jak ją dla rozrywki podbudzają. Kniphusen pierwsze trzy dni milczał na schadzkach, czwartego dnia pochwycił prezydencję, a w parę tygodni wszystkim kierował, i trzeba mu oddać tę sprawiedliwość, że czynił to z niepospolitą przebiegłością i taktem starego konspiratora.