Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Starościna, którąśmy widzieli wyjeżdżającą z Polski, w chwili tej właśnie przybyła do Paryża, kiedy on się wyludniał. Poznała ona po niewczasie, że nie było tu już co robić kobiecie szukającej zabawy i świata, ale w pierwszej chwili i jej jak innym się zdało, że saturnalia poczęte skończą się prędko, że emigranci powrócą i czapkami zarzucą hałastrę rewolucyjną. Tak się odgrażali wszyscy, co wynosili się z Francji, aby grać, pić, a ostatki przeputawszy żebrać za granicą.
Przybywszy do Paryża, zastała go starościna wcale innym, niż się spodziewała. Paryż wrzał, kipiał, szumiał i niecierpliwie rwał słabe więzy ostatnie. Chciała już powracać do kraju, gdy poczynione na prędce znajomości, chwilę ją jeszcze wstrzymały. Miała ona listy do kilku znanych w Polsce domów, co jeszcze nie emigrowały, odwiedziła je i razem z niemi ciesząc się nadzieją rychłego uspokojenia, pozostała. — Młody jakiś Hrabia pierwszy się złapał w sidła Zuzanny, dał uwieść słodkim jej słówkom, wymownym oczom i na wyjeździe za granicę, pozostał dla niej kryjąc się w Paryżu.
Tymczasem rewolucja brała górę; sądzono Ludwika XVI., lub jak go w ówczas nazwano, Ludwika Capet, sądzono wszystkich arystokratów, i arystrokratki, łapano podejrzanych, a gilotyna rysowała się już na chmurnem niebie rewolucyjnem. Starościna przerażona losem ofiar septembrowych, chciała już uciekać; ale ucieczka codzień stawała się trudniejszą i hrabia ukrywać się także musiał i oboje nazwiska tylko przemienili. Odprawiwszy sług i pozostawszy z jednym zaufanym starym nieboszczyka Poraja pokojowcem; Zuzanna przeniosła się na mieszkanie w jednę z najplugawszych ulic Paryża, najciemniejszy kąt brudnego domu. Hrabia, który sam jeden z całej swej familji dla Zuzanny pozostał w tymże domu na dole w rzemieślniczej bluzie, udawał prostego wyrobnika, chociaż w nim i ręce i ton mowy i charakter twarzy wydawały wielce jednego z tak zwanych naówczas çi-devant. Ukryci, ostatkami przywiezionych z Polski pieniędzy żyli dość