Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To jedź — odparł pan poseł żywo; — ale pamiętaj, że masz do wyboru albo swoje sto czerwonych złotych z czubem, albo nic, lub gorzej niż nic.
— Tać to ja i sam porachowałem. A jak się co złego dowiem?
— Po kiegoż licha będziesz się dowiadywał? O każdym człowieku znajdzie się do powiedzenia co złego, o mnie tem więcej, bo będąc prawnikiem, (z czem się nie taję), musiałem chcąc niechcąc wielu sobie narazić. Jedź waćpan do Lublina i przez trzy dni siedź w gospodzie, jedz, pij, odpoczywaj, spij, nie dowiaduj się nic, bo się nic nie dowiesz, a powróciwszy będziesz mógł przysiądz, żeś nic nie słyszał. Żeby ci zaś droga nie tyle dojadła i mógł sobie dogodzić, oto masz kilkanaście dukatów. Starościanka wiele ci dać nie mogła. Powracając wstąp do mnie.
— A teraz, to wszystko dobrze — odparł kłaniając się rotmistrz — alebym się napił do strzemienia.
— A pij wiele chcesz.
Podali wino, i pan Atanazy zalewając sumienie, które w nim bełkotało coś niewyraźnie, wychylił spore dwa kielichy, otarł wąsy i pożegnał Malepartę.
Nowo obrany poseł niespokojny pozostał sam jeden, ten wypadek tłumem mu myśli napędził do głowy.
— Wszystko za nic, jeźli się czegobądź dowiedzą! Ale jak dowiedzieć się mają, kiedy rotmistrza na zwiady posłali. Dobrzem zrobił, żem mu tych sto obiecał. Możeż mnie zdradzić nie zdradzając siebie? Ta kobieta, zkąd ona wie? co ona wie? Pewnie pojedynek z panem Stanisławem, pewnie coś o Rózi, albo... — I gubił się w domysłach, bo było się czego domyślać! — O zasadzce jednej nic wiedzieć nie mogą — rzekł uspokajając się — a to najgorsza: tego nikt nie powie. Z innych rzeczy mógłbym się nawet wytłómaczyć. Będzie co ma być!
Jednakże przez tych parę tygodni, które trwała podróż rotmistrza, ciągle był niespokojny, i wszelkie występki, wszystkie niegodziwości dawne z kolei stawały mu na myśli. Parę razy był u starosty, który go nad-