Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan, jakąbym uczynić musiał ofiarę, dając mu córkę moją?
Maleparta poczerwieniał, biło mu serce z upokorzenia i gniewu, ale słuchał do końca cierpliwie.
— Temu wszystkiemu niezaprzeczycie, rzekł starosta a zatem, powiedzcież mi otwarcie, ofiarę za ofiarę, co dla mnie i dla córki mojej uczynić zamyślacie?
Tu już tak wyraźny poczynał się targ, że Maleparta nadzieję odzyskał, i postanowił tylko, jak najmniej dać się obedrzeć. Połączenia zaś z Porajami życzył, bo ono go wwodziło w świat inny, i dawało expektatywę honorów, których starosta w interesie własnej dumy, dla zięcia powinien się był starać.
— Podając warunki, odezwał się, mógłbym niemi, mimowolnie obrazić JW. starostę, nieumiejąc wyrachować ofiary jaką mi JW. pan czynisz, nie potrafię ocenić kompensacji stósownej. Oczekuję więc ultimatum z ust jego.
— Nie targuję się przecie o moje córkę — dumnie odparł starosta — i woli jej w niczem gwałcić nie chcę, za pierwszy kładnąc warunek, zezwolenie własne; czekam od wielmożnego pana propozycji.
— Powtarzam, że nie śmiem jej uczynić.
— Proszę o nią.
— Starając się o połączenie z domem pańskim, cenię je nadto, i lękam się utracić, abym ryzykował powiedzieć, czego potem poprawić nie wypada, ani się godzi. Lepiej jest, abyś mi JW. starosta otwarcie wyrzekł, czego po mnie wymagasz?
— Wielmożny pan jesteś uparty, dziwnie uparty.
— Powiedzcie ostrożny — mruknął Maleparta.
— Ależ przecie — rzekł starosta. Jeźli warunki wasze nie przypadną dla mnie to je poprawim.
— Nie obrazicie się mojemi, jeźli się wam za mało znaczne wydadzą?
— Bynajmniej.
Gdy się tak certują oba wzajemnie, pierwsze słowo zrzucając na siebie, jeden myślał, że wygra, gdy nie powie, drugi że zyska, gdy zda się na tamtego. Starosta sądził że Maleparta może dać więcej, niżby on