Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kontuszu granatowym złotemi sznury ubranym, w żupanie z lamy w kwiaty różowe. Stosowny pas lity, opasywał go kilkakroć i spadał od węzła grubego, w złocistej bogatej frendzli.
Nieco surowo, poważnie, ale zawsze uprzejmie bardzo, przywitał starosta nowo przybyłego. Nadto był oswojony z widokiem wspaniałości, aby okazać najmniejsze podziwienie, aby najlżejszą pochwałą, uradował gościa. Był to sposób pomszczenia się na nim, za chęć upokorzenia tym zbytkiem; i ile kroć rotmistrz egzaltował się nad czem, starosta udawał że nie słyszy, milczał, odwracał głowę, lub mówił o czem innem. P. Katarzyna też jakby nie widziała nic, tak wzgardliwie rzucała po ścianach oczyma; jedna Zuzia słodkie wejrzenie zwracała ku mecenasowi, i tem, jak łatwo zrozumieć, serce jego zjednała sobie. Przyjęty zimniej niż się spodziewał po pierwszych odwiedzinach o drugich wróżąc, wdzięczen był p. Zuzannie, za wejrzenie i uśmiech łaskawszy. Starosta dawał uczuć Maleparcie, że przesadzając go wystawą, bogactwy przechodząc, daleko jeszcze niżej stał od niego. Co chwila mówił o swoich stosunkach, o rodzie swoim, cytował powinowate sobie pierwsze domy Polski, Litwy i Rusi, i umyślnie zawiódłszy rozmowę, na bogatych, wymienił kilku bankierów warszawskich, kilku kupców i t. p. co niezmierne posiadali fortuny. Mówił zaś o nich, jako o ludziach, których by na przedpokoju królewskim nie przyjęto.
Ostatnia część rozmowy, ubodła srodze mecenasa; ale z wesołą twarzą zniósł zadaną ranę i okazał się do końca wesołym, nadskakującym, pełnym grzeczności, mianowicie dla p. Zuzanny. P. Katarzyna bladła z gniewu spoglądając niby w inną stronę, a widząc wszystko jednakże. W sercu jej wrzała zemsta i gniew niepohamowany. Poznasz ty starą! — wołała, poznasz ją!
Po obiedzie zapraszając do siebie starostę nazajutrz, wyruszył mecenas do domu nie kontent w duszy, upokorzony, ale pełen najpiękniejszych nadziei, że się wszystko ułoży. Porozumiał się już był u starosty, o sejmikowe sprawy, i miał obiecaną wszelką pomoc.