Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom II.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obronie, uczynki jego w nowem wystawiać świetle i dowodzić: że opinia publiczna przesadziła potępieniem zupełnem tego człowieka. Tak zawsze się dzieje; zwycięzca choć w najgorszej sprawie, prędzej później zyskuje sympatją ogółu: zwyciężony, jak biedny psisko, na którego jeden się porwał, a wszyscy gryzą — upada. Jest coś szczególnego, coś źwierzęcego w ludzkiem sercu: niech kto ginie śmieją się, niech kto się wznosi, Bóg wie jakiemi środki, poklaskują.
Tak właśnie stało się z Malepartą, któremu wielka fortuna stała się tarczą i zasłoną. Ludzie nawykli do niego, oswoili się z niepoczciwością uczynków, a uwielbiali wielkość skutków. Wynoszono człowieka, co jedną siłą woli i talentu, z mizernego żebraka, wzniósł się na pana, i wymawiano niepoczciwość brakiem wychowania, sieroctwem i t. p.
A gdy ogół poczynał się zbliżać do Maleparty i odpychać go poprzestał, on sam właśnie z siebie poczynał być nie rad, niespokojny o przyszłość, która go nie zajmowała, bo w niej do osiągnienia celu nie widział. Chwila to była w życiu tego człowieka stanowcza, ale zostawiony bez wpływu niczyjego sam sobie, nie mógł z niej wynijść lepszym. Rzucił tylko spojrzenie w świat i popytał siebie, jakie są cele życia innych ludzi, i czyli dla innych także majątek jest jedyną pasją?
Szukając znalazł, że wiele jest innych namiętności, wiodących ludzi do poświęcenia wszystkiego i nasyceniem stanowiących choć chwilowe szczęście. Ujrzał że jedni święcą wszystko dla kobiet, drudzy dla honorów i ambicji. Ale pojmując chęć wzniesienia się i wywyższenia, nie mógł pojąć Maleparta nigdy miłości namiętnej ku kobiecie. Wzbudzało w nim to uczucie ciekawość niespokojną, żądzę poznania go. Nigdy nie kochał, nigdy nawet chwilowo nie poglądał na żadną z kobiet okiem żądzy, nie znał co to nawet zwierzęca pasja. Ciekawy był, czyli i na nim mogła jaka uczynić wrażenie kobieta.
Badając się, przypomniał, że w pierwszych chwilach po poznaniu Rózi, obudziło się w nim jakieś nie-