Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom II.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko wysłuchać cierpliwie chwilę. Wątpię żebyście wiedzieć mogli, żem i jakom się ożenił. Wziąłem ubogą naówczas dziewczynę, a razem z nią na kark mój jej matkę, kobietę niegdyś bogatą, ale okolicznościami podupadłą. Windykowałem własnym funduszem znaczne dosyć majętności mojej żony, które ze szpon łakomych udało mi się dobyć. Oto, parę dni temu, jak żona moja uciekła z domu i skryła się w którymś klasztorze, starając się podobno o separacją i domagając surowo majętności, którą chce nie wiem jako rozporządzić.
Przez cały czas mowy Maleparty kapucyn poglądał na niego spokojnie, z obliczem człowieka, którego nic zdziwić nie potrafi.
— Ale moje dziecie — przerwał w tem miejscu — spytajcie siebie naprzód, czyli nie macie na sumieniu przyczyny ucieczki żony?
— Zdaje mi się że nie mam nic na sumieniu i w oczach ludzi — odrzekł Maleparta. Obchodziłem się z nią zimno, to prawda, alem jej nie tknął, nie bił, nie katował, nie prześladował. Zamykałem ją, aleć to —
Kapucyn podniósł głowę.
— Jakkolwiek klasztor zamknięty i ludzkie języki nawet do niego się nie mięszają, powiem ci moja duszo, że nieco wiem o twojem obejściu się z żoną.
— No! więc sądźcie jako chcecie — rzekł Maleparta — nie powiem słowa więcej, ale proszę was, jest-li godziwa i do pochwalenia ucieczka?
— Nigdy — odpowiedział kapucyn,
— A więc możecie mi dopomódz?
— Jakże to —
— Żona moja jest w którymś z klasztorów, nie wiem tylko w jakim. Czybyście nie mogli trafić do niej i przekonać, że źle uczyniła i że nic jej nie pozostaje jak wrócić do męża?
— Mogę to uczynić — odpowiedział kapucyn — co więcej, moim by to było obowiązkiem; ale moja duszo, dodał, nie będzieszże się nad nią mścić i znęcać gdy wróci? poprawiszże się?