Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom II.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zawada — należą mu do zwrotu, wreszcie kilkoletnie prowenta.
— Prowenta z prawa należą do męża — rzekł Maleparta.
— I oto kwestji nie ma. Ale porachowawszy wszystko, reszta majątku.
— Ja nie żądam separacji i nie myślę o żadnym zwrocie — rzekł Maleparta.
— Dozwolisz więc na gorszący proces, któren z bolem serca będzie musiała przedsięwziąć żona, a w którym okazać się mogą przeciw niemu takie rzeczy, co go wieczyście na opinji zgubić mogą.
Maleparta gorzko się uśmiechnął.
— Na opinji! — rzekł — alboż mam opinją? Żartujecie, miły panie! Ja nie mam nic do stracenia prócz majątku, i dla tego może właśnie nie puszczę go nigdy, bronić będę do ostatniego tchu piersi, do ostatniej krwi kropelki. Wyszedłem jak wiecie z hołysza na człowieka, poszczęściło mi się na majątku, ale na sławie, pożal się Boże: muszę się więc trzymać tego co mam.
— Każdy to zyskuje, o co się stara — dorzucił sentencyjnie Zawada. — Nie mam nic więcej do powiedzenia waszmość panu, prócz życzenia mego, aby się to lepiej zgodnie i po cichu skończyło. Sama historja ożenienia, gdy wynijdzie za świat, nie mało wielm. panu zaszkodzi, a kto wie, czyli...
— Nie straszcie mnie, miły panie — rzekł Maleparta, potrząsając ręką. — Nie łatwo się zlęknę! Matka była świadkiem, matka przy córce mieszkała, nigdy przez lat tyle protestacji nie było: rzecz to zapomniana i skończona.
— Skończona niezawodnie, zapomniana niezupełnie.
— A cóż mi szkodzi że o niej pamiętają? — podchwycił Maleparta. — Mam świadków, że przy ślubie gwałtu żadnego i siły użytej nie było: że wszystko się stało z dobrej i nieprzymuszonej woli.
— A zatem, nic waszmość nie uczynisz dla żony?
— Nic, bo rozwodzić się nie myślę, separować nie chcę, na żadną rozłąkę nie zezwalam i prawnie dopo-