Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
281





XXII.

Po jasnych dniach poprzedzających, nastąpiły zwykłe u nas mgliste i ponure; drobny deszcz, mrok, śnieżek gęsto pruszący, niezgłębione ciemności białe, obwisły nad obozem i twierdzą. Oblężeni nie mogli rozpatrzeć się o kilka kroków, nie mogli wiedzieć o przygotowaniach nieprzyjaciela, jego obrótach, zbliżaniu się i strzelać nawet na los musieli.
Nazajutrz od rana tak nieprzejrzany obłok otulił górę całą i obozowisko, że jasnogórzanie i szwedzi wśród téj mgły rady sobie dać nie mogli; deszczyk wilgotny drobny, cienki zimny, do kości przejmował szwedów.