Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prosimy z nami i dziękujemy, Bóg wam to nagrodzi.
— My panie Stefanie, cicho szepnął stary Bogdański do Jackowskiego, zaraz po nabożeństwie zmykajmy ztąd, tak mi się widzi.
— Masz słuszność sąsiedzie, niéma tu czego długo popasać, nuż by nas tu Szwed pochwycił i do noszenia kul i muszkietów zaparli!
— Taki bezpieczniéj w domu!