Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
317





XX.

Wschodzący dzień oświecił obraz zamieszania i nieładu; jak świt objechał Miller swój lud, policzył straty, z których go najwięcéj bolała śmierć półkownika de Fossis i śmiertelna rana Horna; kazał pościągać trupa, działa zagwożdzone zdjąć z baterij, nowe na ich miejsca naprowadzić i jął się z całą złością i gniewem, do jakich doprowadziło go te zuchwalstwo, nowego szturmu. Działa nieustając na chwilę biły do murów, ale napróżno; bo szkoda nie była ani tak wielką, ani tak widoczną, żeby go pocieszyć miała. Wejhard dowiedziawszy się o śmierci de Fossis i ranie Horna dopiero nazajutrz, gdyż nocnego allarmu, stojąc opodal w innéj stronie, nie słyszał nawet, pobiegł ku Millerowemu stanowisku, ale mu w oczy zajrzeć nie śmiał... Miller byłby to znów wszystko na niego zrzucił, i miarkował że generał wściekać się musi.