Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
241

stochowa, powiedźcie mi, miłościwy panie, zkąd na to przyszły rozkazy?
— Jakto? — zawołał Kaliński zdumiony — jakim prawem, pytacie!...
— Bo my téj napaści nie pojmujemy i zrozumieć jéj powodu nie możem. Król Jmość Szwedzki, dodał z przyciskiem, nie tylko że tego nie rozkazał, ale wola jego była żebyśmy zostali spokojnie i bezpiecznie — wezmijcie i czytajcie.
To mówiąc podał staroście papier z wielką pieczęcią Karola Gustawa.
— Co to jest? co to? — zdumiony chwytając w drzące ręce podane pismo, zawołał Kaliński...
Był to list Karola Gustawa dany dnia 30 września w Kazimierzu pod Krakowem, zapewniający Częstochowie bezpieczeństwo od najazdów i napaści wojsk szwedzkich.
— Generał ma zapewne późniejsze rozkazy! — odparł przeczytawszy poseł.
— Ale że my o nich niewiemy, — rzekł przeor, — i sądzim że późniejsze piérwszym obietnicom przeciwne być niemogą, mamy więc Millera za rabusia i napastnika.
Starosta się ofuknął zapyrzony.
— To więc cała wasza odpowiedź? rzekł po chwili.