Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

godzi się raz ofiarowawszy swe życie, cofać się, gdy Bóg zsyła próbę.
To zdanie piérwszego, prawie jednomyślnie jak poprzednio, przyjęte zostało; nawet xiądz Lassota wotował za obroną Jasnéj-Góry, dodając że należałoby może posłać do Wittemberga, prosząc o listy bezpieczeństwa dla klasztoru.
— Do Wittemberga pismo podobnéj treści, dawno już posłałem, — rzekł Przeor.
Xiądz Lassota umilkł.
Wszyscy inni byli zdania przeora, żeby się bronić do ostatka. I tak powtórna narada dodała Kordeckiemu odwagi, i utwierdziła go w przekonaniu o konieczności stawienia czoła Szwedom.
Należało tylko resztę rozporządzeń, potrzebnych do zabezpieczenia twierdzy, co najpilniéj przedsięwziąć; napad na włości, odejście Wejharda rozjuszonego, które było jego powodem, zwiastowały rychłe nadciągnienie sił znaczniejszych; posłano zatém listy Przeora i pana Piotra do Kasztelana Kijowskiego, do Króla na Śpiż, do Warszyckiego, do wojsk kwarcianych, i do bliższych wsi Janasza Węgrzyna, aby więcéj jeszcze ludu do zamku sprowadził.
Przeor z panem Zamojskim, Czarnieckim i Małachowskim, obeszli mury znowu. Pan Piotr