Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

59
JASEŁKA.

bował przed każdym tłómaczyć się i uniewinniać; ale jak potakiwanie wywoływało w nim wątpliwość, którą sam rzucał, tak sprzeciwianie się oburzało go i niecierpliwiło. Powrot Burdy, opowiadanie o znalezieniu się Jurasia, rozgniewały nawet hrabiego, rozdrażniły go więcéj jeszcze.
— To natura nieugięta, dumna, niepokonana! mówił: miał ojciec wielką słuszność, wydziedziczając go. W takich ręku majątek byłby wielkiém niebezpieczeństwem... Coraz bardziéj przekonywam się, jak ostrożnie nawet w tém, co mu się uczyni, postępować potrzeba.
Jednak odrzucenie wszelkiéj ofiary jakoś nie na rękę było hrabiemu, bo czyniło go prostym wydziercą cudzego dobra. Jerzy przyjmując dar jakiś, byłby uświęcił zabór reszty; nie chcąc nic, zdawał się protestować.
Gdy Malczak wbiegł z wiadomością o przybyciu Jerzego, hrabia powziął myśl, że nareszcie przychodzi dopraszać się i zdaje się na łaskę; znowu więc śmieléj począł wnioskować jak go upokorzyć i związać.
Na to był przygotowanym, gdy mu znać dano, że Jerzy oczekuje na niego; jednakże z dwóch ich, hrabia wyszedł daleko bardziéj skłopotany niż synowiec, który nań czekał spokojnie i nie dając znaku najmniejszego wzruszenia. Przywitali się zimno, z daleka. Hrabia począł pierwszy, przybierając poważny i surowy ton sędziego.
— Wiadome już wpanu rozporządzenie jego ojca. Ta wola jego wkłada na mnie wielkie i ciężkie obowiązki; ale będę się starał im podołać. Sam wpan wyparłeś się rodziny, zerwałeś najświętsze na ziemi węzły, wzgardziłeś opieką; nie masz więc prawa do jéj dobro-