Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

323
JASEŁKA.

— Panna Aneta... śliczna panna i niegłupia!
— Prawda! a już to znacie i umiecie sądzić ludzi. Ja to wciąż powtarzam: śliczna, rozumna i bogata...
— Śliczna, bogata, rozumna, powtórzył Otto, puszczając kłąb dymu: ani słowa!
— I co to będzie za żona!
— A no! to jeszcze pytanie! rzekł śmiejąc się Otto.
— Jak to? przyznam się, że nie pojmuję.
— Powiem ci, jeśli chcesz. Całe życie służył jéj ojciec, służyła matka; jużciż nawykła do tego trybu rzeczy, nie może innego chcieć męża, tylko pokornego sługi: więc...
— Nie idzie za tém! a jeśli pokocha?
— Jeśli pokocha! to znowu pytanie!
Maks uczuł się zbitym z tropu i wpędzonym w zaułek podobny do Niecałéj ulicy, nie wiedząc kędy wyskoczyć.
— A! rzekł: to serce, które kochać musi...
— Nie widzę jasno przyczyny.
— Pełna uczucia.
— Czy serce, czy głowa? spytał Otto.
— Jak to, głowa?
— Czy ona sercem będzie kochała, czy głową? powtórzył Marzycki.
— Pełna uczucia! powtórzył Maks.
— A no! niech będzie pełna uczucia.
Milczeli chwilę.
— Już to z Jerzego i z niéj byłaby para co się zowie.
— Z Jerzego? zapytał stając Otto; jak to, z Jerzego?
— Dziwisz się?
— Dziwię! Wszak wiesz, że Jerzy jest zaręczony.