Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

247
JASEŁKA.

nieznajomą ręką napisany znalazłszy u łóżka na stoliku... Ręka i charakter wyraźnie były kobiece; rozerwał pieczątkę żywo, i postrzegł zbiciem serca, że list był od Loli.
Nim jeszcze miał go czas przeczytać, zadzwonił na Pawła, dopytując kto go przyniósł? ale Paweł nie wiedział: podał go ktoś z miasteczka komuś ze dworu, i dojść było niepodobna. Zrobiono poszukiwanie jak najstaranniejsze, ale zdawało się, że oddawca umyślnie się zataił. Po dacie tylko poznać było można, że list musiał przyjść umyślnie i z wielkim pośpiechem.
— „Drogi mój, pisała Lola: obiecałam ci pisać, i choć tak smutna jestem, że nie przyniosę ci pociechy, dotrzymuję słowa. Mama nie wie o liście, muszę się z nim ukrywać: wiem, że pisaćby mi nie pozwoliła. Ja sama czuję, że może robię niedobrze, ale mi tęskno, i choć przez ten zimny papier muszę z tobą pomówić. Tak daleko jesteśmy od siebie! tak daleko! Ja tam i myślą nawet do ciebie dobiedz nie umiem.
„A! żebyś wiedział, jak mi potrzeba ciebie! jak przykre zwątpienie serce mi uciska i życie wysysa! Myślę sobie: ty zapomnisz o mnie; myślę sobie: ty mnie kochać przestaniesz; myślę nawet, że przysięga mogła być czczém słowem, które się rzuca na lekko, aby czyjeś serce ukoić... że to wszystko są sny i marzenia dziecinne dla ciebie, gdy dla mnie to treść życia! to życie samo!
„Nie wiem, chciałabym się wyleczyć z téj wątpliwości, z niewiary, którą może rodzi choroba; chciałabym, żebyś mi dodał ufności i siły, bo ja — ja ci ich nie przeszlę, ja ich już nie mam, mój Jerzy!
„O mój najdroższy! mnie już nie chodzi o to bied-