Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

243
JASEŁKA.

wcale nie zważał, — i nie nowina, i nie grzech; ale czy to koniecznie ma już być ta jedyna i koniec? Drudzy się i w dziesięciu kochają, nim na swoją trafią. Ot i ja sam...
— E! ja we dwudziestu się kochałem! przerwał Lacyna. Toby to było nic; ale kto jego wie jakie u niego kochanie. To zważcie państwo, że jaki człowiek, taka u niego expresse miłość: człowiek lekki, miłość lekka.
— A jeśli ciężki, to ciężka, wtrącił Radwanowicz. Pondus, ponderabilis, a ztąd zaraz...
— Dajże mi pokój i nie przerywaj! ofuknął się Lacyna. Nasz pan wygląda, że wszystko bierze na seryo; więc jeśli i miłość weźmie na seryo, może być bardzo źle...
— Świadkiem historya i Abelardus, który był bardzo uczony człowiek, tak uczony, że aż heretyk; jednak jak się zakochał w mniszce Heloizie, mości dobrodzieju, przepadł... Zkąd listy Heloizy, nowa tedy Heloiza Russa i mnóztwo Heloiz tandetnych... zkąd...
— Dosyć, że ty zawsze swoje brednie wtrącić musisz!
— Nieuchronnie, potwierdził professor; ale jakże, kiedy wpan zawsze mówisz z sensem, to dla równowagi europejskiéj mój nonsens jest gwałtownie potrzebny. Koniec końców my tu nic nie uradzimy, i ja solwuję sessyę.
To mówiąc, Radwanowicz wstał, i uczuwszy potrzebę przechadzki, pociągnął uspokojony ku miasteczku, pewien, że Pan Bóg w takich rzeczach lepiéj radzi od ludzi.
W pokoju panny Izabelli ważniejsza po cichu wiodła się rozmowa. Tę chmurę na czole Jerzego, którą