Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

242
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Ale to najgorsza rzecz, szepnął na ucho Lacyna Radwanowiczowi: że kocha się, jak mówią, w córce stryja, a swojéj siostrze stryjecznéj...
— Ehe! a prawo kanoniczne pozostało w lewo! krzyknął professor. Nie będzie z tego słodu piwa! źle! Wprawdzie historya nam wystawia mnóztwo związków podobnych, a nawet daleko bliższych... ale religia kładzie veto i przeklina...
Paweł pokiwał głową.
— To jeszcze może być nieprawda, przerwał: drudzy mówią o Anecie Żeliżance; niczego panna, ale nadto rozumna i dużo już przebierała... oj to organista!
— Przebierała! oczywiście organista! podchwycił professor: zkąd organy i Nowy Organ Bakona, o którym wy nie wiecie, i Logika i Arystoteles, i znowu mój kochany Aleksander Macedoński.
— A żeby go dyabli wzięli! tego Macedońskiego! i z wpanem razem!... krzyknął Lacyna.
— Niechże mnie, ale za cóż Macedońskiego nieszczęśliwego! jęknął Radwanowicz.
— Bo mi dokuczył! ciągle wyłazi...
— A ma do tego prawo najzupełniejsze, odparł Radwanowicz. Pójdę z wpanem o zakład, jeśli chcesz, choćby o kopę gruszek: zaczniéj sobie wpan od czego chcesz, a ja ścisłą logiką dojdę zawsze do Aleksandra Macedońskiego, a zresztą do czego ci się podoba...
— Z nim już gadać nie można...
— Ale i milczeć trudno, dodał zaraz Radwanowicz; więc cóż robić? dwie ostateczności: którą sobie wybierasz?
— A już milczę.
— Że się młody pokocha — rzekł powoli Paweł, który na intermedya rozmowy Radwanowicza i Lacyny