Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

191
JASEŁKA.

bella z pośpiechem kobiety, która lęka się, by jéj na odrobinę szczęścia nie zabrakło życia, przyjechała zaraz do Horycy. Juraś obmyślił wszystko, aby jéj było wygodnie. Wyrestaurowano na nowo opuszczoną górę domu, odświeżono pustki, poustawiano sprzęty, a dwór stary hrabiego w podziwie i nie bez strachu wyglądał nowéj swéj pani. Naturalnie wszyscy teraz pozostali na swych miejscach, nawet Paweł, który był niezmiernie zajęty; i choć miał dawne uprzedzenia przeciwko pannie Moroszównie, otrząsł się z nich powoli, widząc jak kocha Jerzego, domyślając się, że w tém przywiązaniu jest coś i dla nieboszczyka pana.
— Tak to tam było coś niezłego! mówił po cichu. A że to do śmierci człowieka nie poznasz! Ktoby to powiedział na rok wprzódy, że się tak wszystko obróci?
Lacyna pokręcał wąsa i poprawiał czuba. Resztka zalotności dziwne mu jakieś myśli pędziła do głowy: a nuż nowa dziedziczka Horycy (czy to takie trafiają się rzeczy?) upodoba sobie męzką jego fizyognomię, lub da przynajmniéj swe zaufanie wyłączne i szczególny fawor? „Kobieta — mówił w duchu — powinnaby się poznać na takim jak on człowieku.“
Radwanowicz bardzo był rad, że mu biblioteki nie ruszą; ale z powodu niewiasty mającéj panować nad Horycą, cytował czasem różne nieciekawe rzeczy z Ekklezyasty, z Erazma Rotterdama i Rabelazyusza (bo tak Rabelais’a nazywał), kręcąc głową i mrucząc niezrozumiale pod nosem, czego głośno dopowiedzieć nie śmiał.
Jerzy nareszcie przygotował się przewieźć swą opiekunkę do Horycy i wprowadzić ją do tego domu, do którego pierwszy raz po marzeniach młodości wchodziła drżącą już stopą. Spodziewała się niegdyś